Ostatni dzień w Tokio wygląda niestety tak samo jak pierwszy – czyli pada.  Wylot mamy w południe, więc na lotnisku musimy być koło dziesiątej, dlatego wstajemy po siódmej, by w spokoju spakować się, zjeść śniadanie i dojechać do portu lotniczego Narita.

Jeśli chcesz czytać relację od początku, zacznij od tekstu „Japonia wita” >


Autor: Wojciech Krusiński, redaktor naczelny PolskaZwiedza.pl, pasjonat projektów internetowych, nałogowy czytelnik, twórca bloga www.goodstory.pl.


W ogóle nasze zwiedzanie odbywało się przeważnie w deszczu, dlatego – na wszelki wypadek – radzę wszystkim zaopatrzyć się w dobre buty i nieprzemakalne ciuchy, bo jak pada, to na poważnie. Inaczej po co w tym kraju istniałyby szatnie na parasolki? :-)

Czytałem, że po kwitnieniu wiśni pada prawie nieprzerwanie przez następny miesiąc. Dzisiaj, 21 kwietnia, ostatniego dnia podróży do Japonii, również pogoda jest kiepska. Na szczęście nie pada, ale jest szaro, zimno i ponuro. W metrze tłumy, wszyscy w garniturach (jest wtorek) jadą do pracy, więc ledwo wchodzimy do wagonu wraz z plecakami i walizką.

Przejazd do Narita Airport
Wysiadamy z metra na stacji Tokyo (M17) i idziemy na ten sam przystanek, przy którym wysiedliśmy pierwszego dnia. Bałem się, że do lotniska będziemy jechać dłużej niż w drugą stronę, ale po godzinie byliśmy już na miejscu. Bilet kosztuje 1000 jenów.

Powrót do Polski przez Rosję
Po odprawie okazało się, że samolot jest opóźniony o 40 minut. Lotnisko nie ma wiele za zaoferowania, więc po prostu siedzieliśmy i czekaliśmy na możliwość wejścia do samolotu.  Gdy w końcu do niego wsiedliśmy, pojawiły się kolejne problemu i opóźnienie powiększyło się o kolejne kilkadziesiąt minut. Nikt z załogi nie wiedział, kiedy wystartujemy.

Co gorsza, już podczas lotu nie mieliśmy żadnych informacji czy na lotnisku Moskwa -Szeremietiewo będzie czekał nasz samolot do Warszawy (miałem wrażenie, że co najmniej połowa pasażerów to Polacy). Im bliżej byliśmy stolicy Rosji, tym bardziej robiło się nerwowo. W końcu padła informacja, że opóźnili samolot do Polski, więc nie mamy czym się martwić.

Niektórzy jednak nie przyjmują tego do wiadomości i gdy tylko samolot dotyka pasa stoją już przy drzwiach wyjściowych i ignorują prośby personelu o zajęcie miejsca. I stoją tak przez kolejnych kilkanaście minut, dopóki nie otworzą się drzwi…

Zalety różnicy czasowej
Pomimo spóźnienia, podróż minęła dosyć dobrze – lot nam się nie dłużył, a zabrane przez Aeroflot z Japonii pakowane posiłki są po prostu pyszne. Najbardziej jednak podoba mi się fakt, że choć wylecieliśmy około 13 i lecieliśmy łącznie kilkanaście godzin plus przesiadka w Moskwie, to jesteśmy w Warszawie około 20 tego samego dnia!

Patrząc na zegarek, można powiedzieć, że przed obiadem byłem jeszcze w Japonii, a kolację jadłem już w domu :-)

Podsumowanie podróży do Tokio
Lecieliśmy do Tokio bez szczegółowego planu zwiedzania. Nasz wariant minimum obejmował: kilka parków, by podziwiać kwitnienie wiśni, najważniejsze muzea, świątynie i kilka charakterystycznych miejsc (m.in. targ rybny, harajuku, sklep z mangą, salon gier, pawilon sztuk walk, itp). Kluczowe było dla nas, by każdy posiłek zaskakiwał. I tak było w istocie! :-)

Mieliśmy oczywiście przygotowaną listę tras i ciekawych miejsc do zobaczenia, ale traktowaliśmy ją jako uzupełnienie i dodatek do tego, co było dla nas najważniejsze. Jeśli coś nas bardziej zainteresowało, nie mieliśmy problemów, by poświęcić temu więcej czasu, rezygnując z innej rzeczy. Tak było np. z Muzeum Edo-Tokyo, w którym trzeba spędzić co najmniej kilka godzin.

Mamy takie podejście, gdyż wychodzimy z założenia, że następnym razem obejrzymy pozostałe miejsca. Pod tym względem jestem optymistą. Wierzę, że wrócę do miejsc, które mi się spodobały oraz zwiedzę te, które pominąłem za pierwszym razem.

Dlatego nasze zwiedzanie Tokio może niektórym nie przypaść do gustu, wiele miejsc bowiem nie zobaczyliśmy lub nie odwiedziliśmy- nie poszliśmy np. do Muzeum Natury i Techniki, chociaż byliśmy obok. Jeśli na was zrobiły wrażenie jakieś miejsca, o których nie wspominam w relacji, a uważacie, że są warte zobaczenia, dajcie mi proszę znać – mailowo albo w komentarzu poniżej, by inni też skorzystali -zapiszę sobie i następnym razem na pewno tam pójdę :-)

Wracając do naszego zwiedzania – miałem pecha, że akurat zima 2014/2015 okazała się krótka i niezbyt mroźna. Sprawiło to, że wiśnie zakwitły wcześniej i najlepszy moment przypadł do 12 kwietnia, my zaś przylecieliśmy dzień później, chociaż w listopadzie pisano, że wtedy jest jeszcze za wcześnie.

Nie byłoby jednak jeszcze tak źle, gdyby nie padało. Nieustanna ulewa zdewastowała kwiaty na drzewach i uczyniła stolicę Japonia ciemną, zimną i mało atrakcyjną, jeśli chodzi o zwiedzanie parków, chodzenie po uliczkach i podziwianie architektury. Pozostały wnętrza, dlatego radzę mieć listę budynków, które warto odwiedzić. Niech to będzie wasz plan awaryjny, gdybyście też doświadczyli takiej deszczowej pogody, jak my.

Pomimo fatalnej pogody, uważam, że to było cudownych 9 dni. Niesamowite widoki (gdy nie padało, a szczęśliwie zdarzyły się takie dni ;-)), pyszne jedzenie i mnóstwo emocji, których doświadczyliśmy podczas tej podróży rekompensuje wszelkie niedogodności. Szczególnie, że prócz pogody wszystko inne dopisało. Ludzie byli życzliwi, większość rzeczy, które chcieliśmy zobaczyć, zwiedziliśmy, zaś hotele okazały się o wiele bardziej komfortowe niż podejrzewaliśmy. I uwierzcie mi – w 12-metrowym pokoju spokojnie zmieszczą się dwie osoby i jeszcze będzie miejsce na bagaże :-)

Dla przykładu, tak wygląda niewielki pokój w Ueno First City Hotel (zobacz opis na booking.com):

Jeśli macie jakieś pytania dotyczące podróży do Japonii i zwiedzania Tokio – piszcie śmiało poniżej albo skorzystajcie ze strony „Kontakt”.

Zobacz FAQ, gdzie znajdziesz praktyczne porady dotyczące wyjazdu do Tokio >

Jeśli szukacie noclegu w Tokio – zobaczcie na Booking.com aktualne oferty >
Bilety do Japonii kupiłem na Flipo.pl – warto tam zaglądać, bo zdarzają się ciekawe promocje >