Pierwsze 1,5 dnia podróży poślubnej poświęciliśmy na dotarcie do Czech i muśnięcie Skalnego Miasta w Teplicach nad Metuji. Po pełnym wrażeń spacerze wśród monumentalnych skał ruszyliśmy do Pragi, by zobaczyć jedną z najpiękniejszych Starówek w Europie.
O Skalnym Mieście i niezwykłej Kaplicy Czaszek w Kutnej Horze możecie przeczytać w pierwszej części relacji >
Autor: Katarzyna Szczepaniak-Cieślak, polonistka, która nie usiedzi długo na jednym miejscu. Miłośniczka polskiej literatury fantastycznej, kawy z mlekiem i starych zamków.
Najtrudniejsze wyzwanie, czyli o parkowaniu w Pradze
Po dotarciu do Pragi, zostawiliśmy samochód na parkingu przed hotelem i zaopatrzyliśmy się w dobowe bilety na przejazdy komunikacją miejską. Wybraliśmy nocleg na obrzeżach miasta – było to rozwiązanie tańsze niż hostel na Starym Mieście, mieliśmy również zagwarantowane miejsce parkingowe i takie udogodnienia jak śniadanie czy łazienka w pokoju.
Praga w dwa dni: nasz plan zwiedzania i polecane atrakcje
Po Pradze poruszaliśmy się głównie metrem – dzięki 3 liniom można dotrzeć praktycznie w każde interesujące miejsce w stolicy Czech. Podróżowanie samochodem mija się z celem, ponieważ parkingi w wielu częściach Pragi są płatne (parkuje się często na ulicach, w strefie oddzielonej specjalną linią), a sam wjazd na Stare Miasto jest bardzo utrudniony przez dużą liczbę pojazdów. Więcej czasu niż na zwiedzanie musielibyśmy poświęcić na znalezienie miejsca parkingowego, ustawienie samochodu oraz (już po wszystkim) na wydostanie się z parkingu.
Sam przejazd metrem również był atrakcją. Na stacjach przesiadkowych tunele przebiegają na różnych poziomach, co wymusza konstruowanie bardzo długich (i szybkich!) ruchomych schodów. Co więcej – wagony metra nie zawsze przejeżdżają pod ziemią. Zdarza się, że poruszają się tunelem w moście (tunelem zawieszonym tuż pod jezdnią) lub wyjeżdżają na powierzchnię.
Praga – dzień pierwszy: Stare Miasto i Wyszehrad
Na zwiedzenie Pragi mieliśmy w praktyce nieco ponad 48 godzin. W środę z samego rana, po obfitym śniadaniu, ruszyliśmy więc na podbój stolicy Czech.
Wysiedliśmy na stacji metra Mustek i rozpoczęliśmy zwiedzanie Pragi od spaceru od Muzeum Narodowego (akurat remontowanego i okrytego płachtą…) w kierunku Starego Miasta. Podziwialiśmy liczne zabytkowe kamieniczki i brukowane ulice. Chłonęliśmy niepowtarzalną atmosferę miasta, w którym zachowała się znaczna część ze średniowiecznego planu urbanistycznego. Pragę ominęły bowiem wojenne zniszczenia, które przetoczyły się przez Warszawę.
Praska Starówka jest jedną z najważniejszych i najbardziej okazałych atrakcji stolicy – rozległa, wiekowa, dekoracyjna i niezwykle klimatyczna. Pomiędzy kamienicami kryją się także (niekiedy kiczowate) punkty dedykowane turystom – sklepy z pamiątkami (co ciekawe – jednymi z najpopularniejszych suwenirów są słodycze i alkohole z dodatkiem marihuany), salony tajskiego masażu (!), restauracje i bary.
Mieści się tu też ogromny sklep z zabawkami, należący do brytyjskiej sieci Hamleys. Można w nim nie tylko kupić niezliczone gadżety z filmów, maskotki, figurki itp., ale także pobawić się zdalnie sterowanym helikopterem czy przejechać na karuzeli.
Wśród odwiedzających zdecydowaną większość stanowili dorośli :-)
Stare Miasto to jednak nie tylko kręte uliczki i sklepiki, ale również szereg obowiązkowych turystycznych punktów.
Wszystkie udało się nam zobaczyć w czasie pierwszego dnia pobytu w Pradze – Teatr Narodowy, gotycki Kościół Najświętszej Marii Panny przed Tynem, Bramę Prochową, secesyjny Miejski Dom Reprezentacyjny.
Jednym z najważniejszych i najpiękniejszych punktów jest Ratusz z XV-wiecznym zegarem astronomicznym Orloj.
Nic dziwnego, że gromadzą się tu setki turystów – zwłaszcza o pełnych godzinach, gdy na średniowiecznym zegarze zaczynają poruszać się figury dwunastu apostołów, Śmierci, Turka, Marności i Chciwości.
Ze Starego Miasta przeszliśmy Mostem Karola na Małą Stranę – dzielnicę od wieków konkurującą ze Starym Miastem na liczbę atrakcji i zabytków.
Sam Most Karola należy do najważniejszych zabytków Pragi – jest to w końcu najstarszy kamienny most na świecie. Ozdobiony został licznymi rzeźbami, przedstawiającymi świętych oraz cesarza Karola IV. Niezależnie od pory roku i pogody gromadzą się na nim rzesze turystów wyposażonych w selfie sticki.
Po zejściu z Mostu Karola udaliśmy się w stronę Hradczan, czyli kompleksu zamku królewskiego. Nie przewidzieliśmy jednak, że przed wejściem będzie czekała nas rewizja – tymczasem w mojej torebce znajdował się mały scyzoryk, a w plecaku męża harcerska finka. Zwiedzanie Hradczan odłożyliśmy więc na drugi dzień pobytu w Pradze.
Nie marnowaliśmy jednak czasu i ruszyliśmy w stronę Wyszehradu, czyli wzgórza będącego kolebką państwowości czeskiej. Przespacerowaliśmy się wzdłuż dziedzińca i wsiedliśmy do metra na stacji Hradczanska. Na stacji Muzeum przesiedliśmy się z linii zielonej do czerwonej i po chwili dotarliśmy do stacji Vyšehrad. Wystarczyło dosłownie kilkanaście kroków i byliśmy u celu – w miejscu, w którym przed wiekami znajdowała się siedziba czeskich władców.
Znajduje się tu takie zabytki jak rotunda św. Marcina, strzelisty Kościół św. Piotra i Pawła czy cmentarz, na którym spoczywają ważne osobistości (m.in. Wacław Havel). Największe wrażenie zrobiły na nas jednak same potężne mury warowne o grubości od kilku do kilkunastu metrów. Z ich szczytu rozciąga się piękny widok na niemal całą zabytkową część miasta.
Praga – dzień drugi: Hradczany, ściana Johna Lennona, wieża telewizyjna i najwęższa uliczka w Pradze
Drugiego dnia również dotarliśmy do stacji Mustek, tym razem jednak oddaliliśmy się nieco od Starego Miasta. Mostem Karola ponownie przeprawiliśmy się na Małą Stranę, by tym razem lepiej zobaczyć Hradczany.
Nie poszliśmy tam jednak prostą drogą – po zejściu z mostu skręciliśmy w boczną uliczkę, na półwysep Kampa, w poszukiwaniu nieco mniej znanych atrakcji Pragi.
Jedną z nich jest rzeźba przedstawiająca raczkujące niemowlęta pozbawione twarzy, wykonana przez skandalizującego czeskiego artystę Davida Černégo. Dzieło jest niezwykle… niepokojące. Tymczasem to jedna z mniej obrazoburczych rzeźb twórcy – Černy zasłynął bowiem z takich dzieł jak rzeźba wisielca czy św. Wacława, siedzącego na wiszącym do góry nogami, martwym koniu.
Po bliższym zapoznaniu się z czeską sztuką nowoczesną przeszliśmy nieco dalej, by zobaczyć ścianę Johna Lennona, zapełnioną graffiti poświęconymi muzykowi i zespołowi The Beatles.
Miejsce to przez lata było symbolem hipisowskiego umiłowania miłości i wolności. Po upadku komunizmu nadal nie straciło swojego pozytywnego wydźwięku.
Idąc w stronę Hradczan minęliśmy również ulicę Vinárna Čertovka, czyli najwęższą uliczkę Pragi. Liczy około 50 cm szerokości, dwie osoby miałyby więc pewien problem, by się w niej minąć. Dlatego też zamontowano przy niej… sygnalizację świetlną.
Kilkanaście metrów od najwęższej uliczki Pragi mieści się Muzeum Franza Kafki. Obiekt był okupowany przez kilka wycieczek, zrezygnowaliśmy więc z zapoznawania się z eksponatami.
Mieliśmy jednak szansę zobaczyć kolejną rzeźbę Davida Černégo – „Sikające Postacie”. Dwóch stojących naprzeciwko siebie mężczyzn oddaje mocz na podstawę rzeźby, której kształt odpowiada konturowi Czech. Co ciekawe – wyrzeźbione postacie poruszają biodrami i członkami, przyprawiając co wrażliwszych zwiedzających o zakłopotanie.
Od muzeum przeszliśmy już bezpośrednio do Hradczan. Po przejściu rewizji weszliśmy na teren praskiego kompleksu zamkowego – dawnej siedziby królewskiej, obecnie siedziby prezydenckiej. Nie wykupiliśmy biletu wstępu do obiektów (250 lub 350 koron, w zależności od tego, do ilu miejsc można wejść z biletem), ograniczyliśmy się więc do oglądania budowli z zewnątrz.
Pierwszym, co rzuciło się w oczy w Hradczanach były… tłumy turystów. Nawet na praskim Starym Mieście nie było widać aż tylu osób z mapami i aparatami fotograficznymi. Nieco utrudniało to podziwianie zabytków, w niczym jednak nie zmniejszyło naszego zachwytu nad Hradczanami.
Kompleks rozciąga się na powierzchni 45 hektarów – jest największym tego typu obiektem na świecie. Składa się z trzech dziedzińców i szeregu zabytkowych budowli, m.in. Starego Pałacu Królewskiego, Ogrodów Królewskich z Belwederem Królowej Anny i trzech monumentalnych kościołów. Znajdują się tu również liczne rzeźby, piękna barokowa fontanna oraz tzw. Złota Uliczka, którą – według legend – zamieszkiwali niegdyś alchemicy (niestety wstęp na uliczkę możliwy jest jedynie z biletem).
Sercem Hradczan, a jednocześnie najbardziej widowiskowym obiektem, jest gotycka Katedra św. Wita. Zachwyca nie tylko swoimi rozmiarami, ale przede wszystkim ażurowymi, strzelistymi wieżami, misterną ornamentyką i bogactwem zdobień. W pełni oddaje ducha architektury gotyckiej – człowiek (nawet współczesny, który wiele już przecież widział) w obliczu ogromu budowli czuje się mały i kruchy. Zwłaszcza, gdy zadziera głowę i patrzy na pieczołowicie wykonaną rozetę o średnicy kilku metrów lub zapierający dech w piersiach witraż autorstwa Alfonsa Muchy.
Po opuszczeniu Hradczan, na pożegnanie z Pragą, postanowiliśmy zobaczyć jeszcze jeden obiekt – wieżę telewizyjną, wyraźnie rysującą się na horyzoncie. Znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie stacji metra Jiřího z Poděbrad.
Przez wielu Czechów wieża uważana jest za najbrzydszą budowlę w mieście. Nie można jednak odmówić jej oryginalności, zwłaszcza przez… rzeźby raczkujących niemowląt rozmieszczone na jej pionowych ścianach. Tak, tu też dotarły dzieła Davida Černégo. Po zmroku wieża podświetlana jest kolorami czeskiej flagi.
Nie udało się nam niestety dotrzeć do praskiego ZOO, wejść do Muzeum Figur Woskowych czy galerii, w której prezentowane były dzieła Salvadora Dali. Zabrakło czasu. Oznacza to jednak, że do Pragi jeszcze wrócimy.
Co zjeść w Pradze? Polecane dania
Z Pragi przywieźliśmy ze sobą nie tylko wspaniałe wspomnienia, ale również całkiem sporo pamiątek… spożywczych. Nie muszę chyba wspominać o czeskim piwie (które jest sporo słabsze od polskiego). Mało kto wie jednak, że Czesi do tego piwa zajadają się tzw. utopencami, czyli marynowanymi w occie parówkami ze słoniną, oraz serem pleśniowym (tzw. hermelin) z zalewie z oleju i przypraw. O ile octowe serdelki nie rzuciły nas na kolana, o tyle marynowane sery przywieźliśmy ze sobą i mamy zamiar spróbować odtworzyć je we własnym zakresie. Palce lizać!
Poza przekąskami do piwa, czeska kuchnia słynie również ze słodkich trdelników, smażonego sera i gulaszu koniecznie podawanego z chlebowymi knedlikami. Oba te dania można znaleźć w niemal każdej czeskiej knajpce. Warto jednak odejść nieco od głównych turystycznych uliczek na Starym Mieście czy w okolicach Hradczan – ceny poza tymi obszarami potrafią być nawet o połowę niższe!
Poza tym – autentyczne czeskie danie o wiele lepiej smakuje przecież w prawdziwym czeskim barze, w którym stołują się lokalni mieszkańcy, niż w drogiej restauracji przygotowanej pod gusta turystów. To samo dotyczy również pubów. Nasze serca zaskarbił zdecydowanie lokal Pivnice u Sadu, tuż przy wieży telewizyjnej. Serwowane są tam nie tylko pyszne zakąski, ale przede wszystkim czeskie piwa i cydry w różnych odsłonach.
Należy jedynie pamiętać, że w Czechach palenie w lokalach jest dozwolone, a nie wszędzie znajdują się sale dla niepalących…
Czas ruszać w dalszą drogę!
Po dwóch pełnych dniach spędzonych w Pradze nadszedł czas na dalszą podróż. Na naszej trasie znajdował się jeszcze Wiedeń, o tym jednak opowiem w ostatniej, trzeciej części relacji.