Dzień drugi naszej wycieczki. Wczesnym rankiem wyjeżdżamy z Paralii w stronę Grecji kontynentalnej. Pogoda jest piękna, możemy więc podziwiać masyw Olimpu z majestatyczna górą bogów – to charakterystyczne dla Grecji: rozległa równina z której „nagle” wyrasta masyw górski.
Zobacz początek relacji ze zwiedzania Grecji >
Autor: Monika Tomasik, miłośniczka Europy marząca, by zwiedzić każdy kraj wchodzący w jej skład. Uwielbia architekturę, parki narodowe i poznawanie nowych ludzi, którzy umożliwiają poznanie codziennego życia w danym miejscu. Ze szczegółami opisała zwiedzanie Chorwacji oraz Bośni i Hercegowiny.
Grecja: Dolina Tempe
Naszym celem jest ciągnący się ponad 10 km Wąwóz Tempe o wysokich, sięgających miejscami 500 metrów wysokości, urwistych brzegach.
Mit głosi, że dolina powstała w wyniku kłótni Zeusa z Posejdonem. Zeus cisnął gromem, który wyrwał głęboki wąwóz między masywem Olimpu, a górami Ossa, zaś Posejdon rzucił trójzębem i trysnęła woda, tworząc rzekę Pinios.
Zatrzymujemy się, aby obejrzeć sanktuarium Agia Paraskewi.
Przedzieramy się wąską ścieżką pomiędzy straganami i wiszącym mostem (kołyszącym się w rytm kroków) dostajemy się na drugi brzeg, do doskonale wkomponowanego w masyw górski XIII wiecznego kościółka niezwykle poważanej greckiej świętej – Paraskewi.
Jest ona przedstawiana z oczami na tacy, ponieważ zmarła śmiercią męczeńską, wyłupiając sobie oczy. Dlatego też jest czczona jako patronka niewidomych i chorych dotkniętych wszelkimi chorobami oczu. Aby im zapobiec, przeciskamy się wąskim, wykutym w skale korytarzem (pod koniec wręcz kucając), do cudownego źródełka, którego patronką jest nimfa Dafne, po cudowną, leczącą oczy wodę.
Sanktuarium św. Paraskewi jest malutkie, zdobione przepięknymi bizantyjskimi malowidłami, a mnóstwo zapalonych przez wiernych świec tworzy niezwykle religijny, podniosły nastój.
Obok placyku przed świątynią bije źródełko Afrodyty, która kąpała się w nim przed spotkaniami z Adonisem. Według mitologii, woda z niego ma magiczną moc, przywracającą młodość i zapewniającą szczęście w miłości.
Korzystamy więc z cudownych właściwości źródełka, zanurzamy ręce i nogi – niech się odmładzają (ja zaś najwidoczniej zmoczyłam nie tę nogę co trzeba, bo pod koniec wycieczki złamałam drugą :P ).
Nasz następnym celem są słynne Meteory (zespół prawosławnych klasztorów usadowionych na szczytach wznoszących się nawet 540 m. n.p.m.). Szczegółowa relacja ze zwiedzania już wkrótce!