Nadeszła niedziela i trzeba było wracać – z Trzebieszowic PKS’em do Kłodzka, a z Kłodzka do Wałbrzycha na nocny pociąg do Warszawy. Słyszałyśmy od miejscowych, że trasę Kłodzko – Wałbrzych warto pokonać koleją.

Zobacz część pierwszą relacji >


Autor: Gosia Kopalakpo studiach na Turystyce i Rekreacji na UŁ mam wstręt do „zaliczania” wszelkich zabytków i atrakcji turystycznych w danym miejscu. Moja zasada na zwiedzanie – „Nic na siłę, robię to na co mam ochotę i czas”. Na co dzień płacą mi za kreatywność ;)


Kolejka do powrotu
Tory biegną wzdłuż szczytów i wewnątrz gór, co daje piękne widoki i nieprzebrane ciemności w naprawdę długich tunelach. I owszem, muszę przyznać, że widoki niczego sobie, momentami jak spogląda się w dół to widać tylko przepaść i fragmenty podrdzewiałej konstrukcji, na której są tory. Robi wrażenie. Dla lepszych emocji warto usiąść przy samym oknie od strony zachodniej (na lewo jadąc w stronę Wałbrzycha).

Trasa Kłodzko - Wałbrzych, konstrukcja po której jedzie pociąg. Fot. Anita Niestrata

Trasa Kłodzko – Wałbrzych, konstrukcja po której jedzie pociąg. Fot. Anita Niestrata

Wałbrzych – miasto widmo
Do Wałbrzycha dotarłyśmy w niedzielę po godz. 16. Pierwotnie w planach miałyśmy zwiedzanie Zamku Książ, który znajduje się niedaleko (właściwie w granicach administracyjnych Wałbrzycha). Ponieważ Zamek czynny jest tylko do godz. 18, stwierdziłyśmy, że zanim się tam dostaniemy, to na porządne zwiedzanie może zabraknąć nam czasu. A że założeniem wyjazdu było „nic na siłę”, to cóż, Zamek Książ zobaczymy następnym razem :-)

Wałbrzych, plac Magistracki i Urząd Miejski. Fot. Anita Niestrata

Wałbrzych, plac Magistracki i Urząd Miejski. Fot. Anita Niestrata

Wałbrzych na pocztówkach i w folderach promocyjnych może wyglądać niezwykle zachęcająco. Byłyśmy na 3 placach z cudownie odnowionymi elewacjami okalających je budynków. Klimatyczna kostka brukowa i przepiękna architektura. Nowe ławeczki i zadbane klomby.

Wałbrzych, poczta. Fot. Anita Niestrata

Wałbrzych, poczta. Fot. Anita Niestrata

Wałbrzych, Rynek. Fot. Anita Niestrata

Wałbrzych, Rynek. Fot. Anita Niestrata

To wszystko skąpane w słońcu – po prostu piękne. Jednak wystarczyło zejść z placu w pierwszą lepszą uliczkę – zaniedbane, odrapane kamienice, opustoszałe witryny po dawnych sklepach – widać, że lata świetności te miejsca mają już za sobą. Niedzielne słoneczne popołudnie, a miasto wygląda na wymarłe, tylko gdzieniegdzie jakieś dresy włóczące się z piwkiem i prawie na każdym rogu lombard.

Wałbrzych, miasto widmo. Fot. Anita Niestrata

Wałbrzych, miasto widmo. Fot. Anita Niestrata

Miałyśmy do zgubienia w Wałbrzychu ładnych parę godzin – co z nimi zrobić? Wszystko pozamykane, a przygnębiające ulice nie zachęcają do spacerowania. Zabunkrowałyśmy się w jedynej otwartej restauracji (poza kilkoma kebabami) i po długim, nieśpiesznym posiłku wolno ruszyłyśmy w stronę dworca Wałbrzych Miasto. O 22 znowu przywitanie z kuszetką i znowu chrapanie jakiegoś pana. W Warszawie byłyśmy o 6 rano – o godz. 9 do pracy…

Co dodatkowo polecam zwiedzić w Kotlinie Kłodzkiej?
Kilka lat temu byłam w Kotlinie Kłodzkiej na praktykach w Parku Narodowym Gór Stołowych ( południowo-zachodnia część kotliny). Szczególnie polecam Szczeliniec Wielki (Szczeliniec Mały jest ścisłym rezerwatem, więc nie ma tam wstępu) oraz Błędne Skały, które są obłędne (warto wynająć przewodnika – mają swoje miejscowe żarty, które zacnie ubarwiają zwiedzanie).

Niedaleko za czeską granicą jest Adrszpaskie Skalne Miasto – „kompleks” skał do zwiedzania, znacznie większy niż Błędne Skały, w dodatku ma lazurowe jeziorka z możliwością popływania po nich łódką. Poza tym w Kotlinie jest mnóstwo zamków – w renesansie rozbudowanych na pałace – zabytków techniki i przyjemnych tras wędrówkowych. Naprawdę warto to wszystko zobaczyć.

W Polsce jest całkiem sporo miast, które mają „podziemne trasy turystyczne”. Te pod miastem w Kłodzku są według mnie na poziomie tych z Sandomierza, czyli takie sobie, natomiast te pod Twierdzą Kłodzko są naprawdę fajne, choć moje ulubione to Chełmskie Podziemia Kredowe wraz z duchem Bieluchem. Bez ceglanych sklepień, tylko naturalnie wydrążone, ze śladami paluchów w kredzie. Polecam każdemu!

Zobacz początek relacji z podróży i cześć drugą zwiedzania Kotliny Kłodzkiej.